Na utrzymanie malucha w domu dziecka czy w rodzinie zastępczej państwo przeznacza kilka tys. zł miesięcznie! Katarzyna Napora (48 l.), matka ośmiorga dzieci ze Stanisławowa (mazowieckie), nie marzy o tej kwocie. Jej wystarczy minimalna pomoc. Kobieta dwoi się i troi, by zadbać o swoją rodzinę! Ale bezwzględni urzędnicy z ośrodka pomocy społecznej chcą jej odebrać czwórkę niepełnoletnich dzieci. Bo jest biedna…
Urzędnicza znieczulica nie zna granic! – Pani Katarzyna Napora (48 l.) jest bardzo roszczeniowa. Powinna się wziąć do roboty, a nie przychodzić do nas po pomoc – mówi nam Renata W. z Ośrodka Pomocy Społecznej w Stanisławowie. Opieka społeczna i kurator sądowy złożyli wniosek o odebranie jej Dawida (17 l.) Marty (14 l.), Sandry (13 l.) i Kacperka (10 l.). Pozostała czwórka dzieci, które wychowała, jest już dorosła. – Nie zabierajcie mnie mamie. W domu jest jedzenie, dobrze się uczymy i kochamy się. Nasza mamusia bardzo dba o nas. Jest chora i nie może pracować – mówi ze łzami w oczach Kacper. – Tata nasz nie żyje. Nie głodujemy. Nie zabierajcie nam mamy – wtórują mu siostry Marta i Sandra.
Pani Katarzynie pomaga fundacja Razem Lepiej. – Badaliśmy problem pani Katarzyny. Kobieta padła ofiarą urzędniczych rozgrywek. Ma dobrą opinię, dzieci ją kochają. Dzieci muszą z nią pozostać, a opieka powinna jej pomóc. W przypadku gdy sąd odbierze jej dzieci i umieści w rodzinach zastępczych, państwo za jedno dziecko będzie musiało płacić kilka tysięcy miesięcznie. Gdzie tu ekonomia, skoro urzędnikom brak sumienia – mówi Marek Szambelan (49 l.) z fundacji.
Jak informowała ostatnio „Gazeta Polska”, jest coraz więcej wniosków o odebranie dziecka i coraz więcej rodzin zastępczych. Zawodowe rodziny zastępcze otrzymują co miesiąc ok. 3 tys. zł za każde wychowywane dziecko. – Potrzebuję zdecydowanie mniej. Zdecydowanie. Nie oddam swoich dzieci – mówi załamana kobieta. – Będę walczyła o nie do końca…
żródło: www.se.pl