Blisko osiemset dzieci w Polsce z powodu ubóstwa nie mieszka ze swoimi rodzicami.
Choć w ciągu trzech ostatnich lat zmalała liczba orzeczeń sądowych o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej, rośnie liczba orzeczeń zlecających nadzór kuratora nad rodziną – wynika z rządowych danych, jakie właśnie trafiły do Sejmu. Tylko w ciągu ostatniego roku przybyło aż o jedną piątą asystentów rodziny. Czy państwo, wydając ogromne pieniądze na pomoc dla dysfunkcyjnych rodzin, robi to z głową?
Wątpliwości pojawiły się po samobójstwie 16-latka z Suwałk, który 7 stycznia wraz z dwoma siostrami miał trafić do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. Zamiast tego się powiesił.
Powodem rozdzielenia rodziny nie była przemoc czy alkohol. Agnieszka K., samotna matka z czwórką dzieci, nie miała gdzie mieszkać. Z powodu zaległości za mieszkanie 31 grudnia znaleźli się na ulicy.
Sprawę bada prokuratura, kontrolę wszczął suwalski urząd miasta, w wyjaśnienie tragedii zaangażował się rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Ocenił, że rodzina, mimo formalnie dużej pomocy, nie była objęta odpowiednią opieką.
Wątpliwości są tym większe, że rodzina była blisko ze sobą związana. Potwierdziły to dwie opinie biegłych psychologów. Nie była też pozbawiona opieki państwa – K. mieli opiekę asystenta, a wcześniej, od kilku lat kuratorów (społecznego i sądowego). – Pod opieką pomocy społecznej rodzina była od 10 lat. Niestety, efekty nie były zadowalające – przyznaje sędzia Marcin Walczuk z Sądu Okręgowego w Suwałkach. Agnieszka K. od początku roku z trójką dzieci przebywała w Centrum Interwencji Kryzysowej w Suwałkach. Najmniejsze dziecko, dwuletnia dziewczynka, było już w rodzinie zastępczej.
W połowie grudnia decyzją sądu w Lublinie (tam wcześniej mieszkała rodzina K.) matce ograniczono prawa rodzicielskie i zdecydowano o skierowaniu czwórki dzieci do pieczy zastępczej. Dwa tygodnie później sąd w Suwałkach podtrzymał tą decyzję i nadał mu tryb natychmiastowej wykonalności. Matka nie protestowała, ani nie odwoływała się od tej decyzji. Dlaczego sąd zdecydował o rozdzieleniu rodziny? – Impulsem na pewno była bezdomność tej rodziny, ale trzeba powiedzieć, że generalnie matka nie radziła sobie z wychowaniem i opieką. Dzieci nie miały nawet ubezpieczenia zdrowotnego. Trudno ocenić, czy rodzina żyła w ubóstwie. Ostatnio miesięcznie otrzymywała ona ok. 1,6 tys. zł pomocy finansowej, choć nie wszystkie wydatki można uznać za uzasadnione czy rozsądne – tłumaczy „Rz” rzecznik sądu.
Z danych powiatowych centrów pomocy rodzinie wynika, że w grupie 77,4 tys. dzieci przebywających w pieczy zastępczej w końcu 2012 r. (Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie ma świeższych danych) w przypadku tylko 1 proc. dzieci, a więc ok. 800 „jedną z współistniejących przyczyn trudnej sytuacji życiowej rodzin ich pochodzenia uzasadniających pomoc służb społecznych było ubóstwo”.
Prawo pozwala odebrać dziecko rodzinie w sytuacji, gdy „zagrożone jest jego dobro”, zwłaszcza „jeżeli inne środki zawiodły albo gdy sytuacja wymaga działania w trybie nagłym”. Zdaniem ekspertów robi to jednak zbyt często – najbardziej bulwersują przypadki, w których dzieci trafiają do placówek z powodu biedy w domu. – Odebranie dzieci z powodu biedy w naszym kraju staje się zatrważającą normą – mówi Marek Szambelan, prezes Fundacji „Razem Lepiej”. – Żaden urzędnik, żadna instytucja państwowa nie ma prawa rozdzielać rodzin tam, gdzie nie ma patologii, a jest tylko bieda. Dlaczego nie załatwili tej rodzinie pracy, nie dali mieszkania socjalnego, natomiast wyrzucili całą rodzinę na bruk jak śmieci, stwierdzając, że matka jest niewydolna wychowawczo.
– Rodzina od lat tułała się po Polsce, w Suwałkach nigdy się nie zameldowała. A skoro tak, nie mogła złożyć wniosku o mieszkanie komunalne czy socjalne. Choć wiele rodzin czeka na takie mieszkania, w sytuacjach dramatycznych na pewno staralibyśmy się pomóc – tłumaczy „Rz” Jarosław Filipowicz, rzecznik gminy Suwałki.
Okazuje się, że coraz więcej polskich rodzin nie radzi sobie z opieką nad dziećmi. Świadczy o tym wzrastająca liczba asystentów rodziny – z 2105 na koniec 2012 r. do blisko 2,5 tys. w 2013 r. Może być ich więcej, gdyż obowiązek zatrudniania asystentów rodziny gminy będą miały dopiero 2015 r. Według danych Ministerstwa Pracy, w 2012 r. z usług asystenta rodziny skorzystało blisko 20 tys. rodzin. Rząd w ubiegłym roku na ich pracę wydał 45,5 mln zł. Blisko 32 tys. dzieci korzysta z placówek wsparcia dziennego (świetlice), które kosztują gminy blisko 126 mln zł rocznie. Kolejne 550 mln zł rocznie rząd wydaje na dożywianie dzieci.
źródło: Rzeczpospolita