Wielu z nas chce, by ofiary przemocy w rodzinie były lepiej chronione, a sprawcy nie czuli się bezkarni. Podpisy, wyrażające poparcie dla zmiany ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, zbierali wczoraj w Ostrołęce: Marek Szambelan, prezes Fundacji „Razem lepiej”, wraz z żoną Edytą.
Sprawca przemocy w rodzinie powinien być izolowany, policja powinna mieć większe uprawnienia podczas interwencji domowych – przekonywali.
– W oparciu o konsultacje z policją, prokuratorami, pracownikami więziennictwa, kuratorami i psychologami, opracowaliśmy w fundacji projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – wyjaśnia Marek Szambelan. – Naszym zdaniem, jeśli policja podczas interwencji stwierdzi przemoc fizyczną i dalsze nią zagrożenie, powinna móc wtedy usunąć sprawcę i wydać mu nakaz opuszczenia mieszkania. Tymczasem obecnie w wielu przypadkach jest tak, że ofiara (najczęściej kobieta) ucieka z domu z dziećmi. Wielokrotnie dochodzi do tego, że mężczyzna zaczyna w tym czasie w ich mieszkaniu żyć z inną kobietą. Tak z pewnością nie powinno być.
Pod propozycją zmiany ustawy podpisało się kilkaset osób. Jedną z nich była Renata Bednarczyk.
– Podpisuję się, ponieważ ten co bije ma teraz większe prawa niż ofiara. Kobieta często musi tułać się gdzieś z dziećmi. Trzeba to zmienić – zaznacza. Problem cichego przeżywania dramatu w swoim własnym domu dotyczy setek osób w Ostrołęce i w powiecie. Zdarza się w różnych, nie tylko patologicznych, środowiskach. Tylko w ciągu trzech miesięcy (od kwietnia do lipca) ostrołęcka policja założyła aż 106 niebieskich kart. Powstają one wówczas, kiedy w rodzinie występuje problem przemocy.
– Po interwencji, w ciągu siedmiu dni, dzielnicowy odwiedza tę rodzinę ponownie. Następnie – sprawdza raz w miesiącu. – wyjaśnia Dariusz Wesołowski, rzecznik prasowy ostrołęckiej policji.
O sytuacji tych rodzin informowane są ośrodki pomocy społecznej. Według danych policji w ciągu ostatnich trzech miesięcy skrzywdzonych w domach zostało 228 osób (108 kobiet, 67 dzieci do 13 r. ż., 39 osób w wieku 13-18 lat i 14 mężczyzn. Policja apeluje, by nie być nieczułym świadkiem takich dramatów, ale dzwonić pod numer 997
źródło: Gazeta Współczesna